ŚWIAT U KRESU

10.01.2019

Podsumowania oraz plany. Niektórzy to uwielbiają. Inni robią to mniej chętnie. Przełom starego i nowego roku jednak takim zestawieniom sprzyja. W idealnym świecie wygląda to tak: człowiek siada z herbatą lub kawą w wygodnym fotelu i zaczyna rozmyślać nad swoim życiem. I wtedy bardzo pomocna może być literatura faktu.

Książek z dziedziny non-fiction ukazuje się obecnie całkiem sporo. Problem pozostaje jednak zawsze ten sam: co wybrać?

Tym razem z długiej listy ostatnich nowości wskażę na trzy opowieści, które – kto wie?! – być może będą dla wielu inspirujące.

NIE DO ŚMIECHU

Zacznę dość dramatycznie. Od śmierci, po której najbliższa osoba pisze tak:

„Dzisiaj rano odszedł mój mąż i najukochańszy przyjaciel, a świat stracił jednego z najlepszych artystów i wspaniałego człowieka”.

Żona Robina Williamsa wygłosiła te słowa zaraz po tym, gdy rzeczniczka prasowa ogłosiła, że aktor „od wielu miesięcy zmagał się z ciężką depresją. To nagła, tragiczna strata. Rodzina uprzejmie prosi o uszanowanie prywatności podczas szczególnie trudnego okresu żałoby”.

Jak się okazało, nie tylko depresja towarzyszyła w ostatnim okresie życia Williamsowi. Artysta zmagał się także z uzależnieniem od alkoholu oraz postępującymi chorobą Parkinsona i demencją. Jednym słowem – nie miał lekko, choć wciąż przecież pamiętamy go z genialnych kreacji, przy których zwijaliśmy się ze śmiechu.

Tak to jednak w życiu bywa – chciałoby się przemądrzale podsumować – że rzeczy na wierzchu wyglądają zupełnie inaczej niż w głębi. Życie i praca Williamsa jest tego, niestety, świetnym przykładem. Dziennikarz i reporter czołowego światowego dziennika „New York Timesa” postanowił przyjrzeć się temu napięciu, bardzo wnikliwie studiując perypetie aktora.

To bardzo solidna, gruntownie udokumentowała pełna biografia Robina Williamsa, którego zobaczymy przez pryzmat różnych postaci, miejsc, zdarzeń. To jedna z tych książek, po przeczytaniu których chce się jeszcze raz obejrzeć film z Williamsem. I zdziwić się: jak to w ogóle było możliwe?

NIEZRĘCZNOŚCI

Ano było. Na tym polega tajemnica życia. Nie wszystko da się zaplanować. Nie wszystko da się spójnie określić, zgrabnie podsumować.

Wielu Amerykanów na przykład do dziś dzień zadaje sobie pytanie, jak to się stało, że Donald Trump został prezydentem. Wielu też czeka na jasną odpowiedź. A z tym nie tak łatwo, choć nieustannie podejmowane są próby.

Wydarzeniem ostatniego roku w świecie książki była publikacja Boba Woodwarda, legendarnego amerykańskiego dziennikarza. Wcześniej wsławił się on ujawnieniem afery Watergate i ustąpienia Richarda Nixona z funkcji prezydenta. Teraz – jak zapowiadali wydawcy – wydał książkę, która miała doprowadzić do ostatecznego upadku Trumpa.

Na razie, jak wiemy, nic takiego nie nastąpiło. Książka natomiast pokazuje prezydenta Trumpa od nieznanej strony, przede wszystkim z zaplecza Białego Domu.

Trzeba od razu zaznaczyć, że współpracownicy i eksperci prezydenta Stanów Zjednoczonych nie mówią o swoim szefie z zachwytem. Raczej wskazują jego rozchwianie emocjonalne, ignorancję i nieumiejętność poruszania się w wymagającym świecie polityki i dyplomacji.

Legendarny Woodward miał do dyspozycji bezcenne źródła – wywiady z bliskimi współpracownikami Trumpa, zapiski i notatki ze spotkań, utajnione zazwyczaj dokumenty. Pracował nad swoją książką niemal przez dwa lata.

Rezultat? Tutaj zaskoczeń raczej nie ma. Książka prowadzi nas przez labirynt życia prezydenta, zbliżając nas zarówno do spraw natury publicznej, jak i prywatnej. Trump, mówiąc najdelikatniej, nie jawi się jako pozytywna postać.

 

PRZEKLEŃSTWO, NIE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO

Pozostańmy jeszcze na chwilę w Stanach Zjednoczonych. A właściwie przy tym, co stamtąd pochodzi, a emanuje na cały świat. Myślę tu o Facebooku. Zna go pewnie z doświadczenia większość, a cała reszta słyszała o nim.

Powiadają, że Facebook to potęga. A właściwie: że to potęga i potwór jednocześnie. Trudno się nie zgodzić.

Gdy jednak Mark Zuckerberg ponad 6 lat temu pisał list do udziałowców wyrażając nadzieję, że dzielenie się z innymi „mnoży silniejsze związki międzyludzkie oraz oferuje więcej różnorodnych perspektyw”, wszystko wydawało się idealne. Ludzie faktycznie mogli ulegać złudzeniu, że są dzięki sieci społecznościowej bliżej. Ba, wydawało się, że Facebook nie tylko wspiera, ale i realnie sprzyja demokratycznemu, równościowemu i sprawiedliwemu rozwojowi. Ale to, co miało być dobrą nowiną, okazało się z czasem przekleństwem.

Jak wytłumaczyć wszystkie niuanse niepowodzenia pięknego projektu, jakim był Facebook? Komentatorzy i specjaliści są podzieleni, choć w ostatnim czasie więcej powstaje tekstów krytycznych, z rezerwą podchodzących do fenomenu i przyglądających się nie tylko pozytywom, ale i negatywom Facebooka.

Taka jest właśnie książka Sivy Vaidhyanathana, historyka kultury, medioznawcy, publicysty. W swojej książce „Antisocial Media” sporo miejsca poświęcił on nie tylko przybliżeniu charakteru chwalebnych działań Facebooka. Ilustrując poszczególne rozdziały konkretnymi sytuacjami i danymi, napisał także o zagrożeniach. Niektóre zresztą z tych zagrożeń w ostatnim czasie stały się aż nadto czytelne i szeroko dyskutowane – ta książka pozwala jeszcze głębiej zanurzyć się w tę ważną debatę.

 

 

Dave Itzkoff, „Robin”. Przeł. Maciej Studencki. Agora, Warszawa 2018.

Bob Woodward „Strach. Trump w Białym Domu”. Przeł. Hanna Jankowska I inni. W.A.B., Warszawa 2018.

Siva Vaidhyanathan „Antisocial Media”. Przeł. Weronika Mincer, Katarzyna Sosnowska. W.A.B., Warszawa 2018.

Autor

Marcin Wilk
Marcin Wilk
Marcin Wilk – dziennikarz, publicysta, kurator. Freelancer. Współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Znak“ oraz „Charaktery” i Instytutem Goethego w Krakowie. Współtwórca i przez wiele lat kurator pasma Przemysły Książki na Festiwalu Conrada. Autor m.in. biografii „Tyle słońca. Anna Jantar“ (2015), „Kwiatkowska. Żarty się skończyły” (2019) oraz reportażu historycznego „Pokój z widokiem. Lato 1939” (2019). Aktywny w mediach społecznościowych jako Wyliczanka, a także jako twórca cyklu na YT #rozmoWyliczanki oraz podcastu „U Wilka mowa”.
Artykuły autora