ŻYCIE JAK DOBRY MECZ, Włodzimierz Lubański

26.07.2016
Włodzimierz Lubański

Jednym z efektów związanej z Mistrzostwami Europy piłkarskiej gorączki, która latem opanowała Polaków, jest wysyp książek poświęconych futbolowi. Nic dziwnego: kiedy lepiej zarobić na biografiach piłkarzy, jak nie teraz? Z tego założenia wyszło także Wydawnictwo Literackie, publikując jeszcze przed Euro „Życie jak dobry mecz” – obszerny wywiad z legendą naszej piłki, Włodzimierzem Lubańskim, przeprowadzony przez Michała Olszańskiego.

Kapitan „Orłów Górskiego”, idol Zbigniewa Bońka, zdaniem wielu najlepszy polski napastnik w historii. Nie ulega wątpliwości, że Lubański jest postacią pomnikową. Dziś udziela się czasem jako ekspert piłkarski, którego znakiem rozpoznawczym są rzeczowe, ale także bardzo eleganckie wypowiedzi. W książce bez problemu rozpoznamy jego wyważony, czasem wręcz wysmakowany styl. To człowiek zupełnie innego kalibru, niż prawdziwki pokroju Grzegorza Laty czy Jana Tomaszewskiego.

Najważniejszym wątkiem biografii Lubańskiego jest rzecz jasna jego kariera sportowa. Śledzimy ją od samego początku, od meczów rozgrywanych na podwórku i juniorskch występów klubowych. Dowiadujemy się, jakie emocje towarzyszyły pierwszemu występowi w kadrze narodowej (do dziś Lubański pozostaje najmłodszym reprezentacyjnym debiutantem). Wspominamy historycznego gola wbitego Anglikom w 1973 roku oraz odniesioną w tym samym meczu paskudną kontuzję. Przy okazji poznajemy realia polskiego futbolu lat ’60 i ’70 – we wspomnieniach Lubańskiego raczej romantycznego, niż siermiężnego. Kontekst polityczny? Lubański zdawkowo informuje, że ani nie należał do partii, ani nie rozważał ucieczki na Zachód. Do Belgii wyjechał motywowany pobudkami sportowymi.

Włodzimierz Lubański ostrożnie waży słowa. Bardzo uważa, aby nikogo nie urazić i jak ognia unika jakichkolwiek kontrowersji. Trzy pokolenia polskich kibiców wieszały psy na angielskim obrońcy McFarlandzie, uważając interwencję, która omal nie zakończyła kariery naszego napastnika, za celowy, brutalny faul – tymczasem Lubański przekonuje, że nie doszło nawet do złamania przepisów. Temat korupcji w polskiej piłce ucina w zarodku – był młody, o niczym nie wiedział, nie ma podstaw, aby kogokolwiek podejrzewać. Nawet o alkoholizmie kolegi z boiska, Stanisława Oślizły, mówi tak, jakby nie chciał sprawić mu przykrości. Postawę fair play z boiska (nagroda UNESCO fair play w 1978) legenda Górnika Zabrze przenosi najwyraźniej na wszystkie obszary  życia. Niestety nie służy to opowieści – chciałoby się więcej pieprzu, zakulisowych anegdot, ciekawostek. Otrzymujemy treść bardzo przyjemną w odbiorze, ale niestety nieco pozbawioną smaku. Trudno uwierzyć, żeby polska piłka w tamtych zawiłych czasach była tak grzeczna.

Warto wspomnieć jeszcze o pięknej formie samej książki. Twarda oprawa, dobry papier, pomysłowy układ graficzny i liczne fotografie oraz przedruki stron prasy sportowej „z epoki” sprawiają, że „Życie jak dobry mecz” prezentuje się świetnie. Głównie z tego powodu warto się nią zainteresować. Wyobrażam sobie, że będzie świetnym prezentem dla kibica starszej daty, który pamięta złote lata polskiego futbolu, a od lektury wspomnień dawnego idola niekoniecznie oczekuje pikantnych smaczków. Czytelnicy przyzwyczajeni do barwnych, skandalizujących biografii piłkarzy, mogą być  zawiedzeni.

Autor

Piotr Rogoża
Piotr Rogoża
Rocznik 1987. Prawie ukończył kulturoznawstwo. Autor trzech książek i szeregu opowiadań, scenarzysta gier komputerowych, tłumacz angielskiego, copywriter. Członek „Writers Guild of America.
Artykuły autora