SERCE TO SAMOTNY MYŚLIWY, Carson McCullers

07.04.2016
Carson McCullers

Debiutancka powieść Carson McCullers z 1940 roku intryguje już samym tytułem. Tu poczynić muszę małe wyznanie: otóż prowadzę osobisty ranking najlepiej zatytułowanych książek. Otwiera go niezmiennie „Usłysz nas Panie z niebios, miejsca Twego” Malcolma Lowry’ego, ale dzieło McCullers ustępuje mu nieznacznie. „Serce to samotny myśliwy” to urzekający tytuł: nie tylko pięknie brzmi, w tych słowach leży klucz do zrozumienia prostej, ale pięknej opowieści.

W latach ‘30 XX wieku, w małym miasteczku na południu Stanów Zjednoczonych, żyje głuchoniemy Żyd, John Singer. Choć nie może mówić, odnosi się do bliźnich z wielką życzliwością i chętnie wysłuchuje ich zwierzeń. A bliźni, jak można się spodziewać, szybko zaczynają to wykorzystywać. Nastoletnia melomanka Mick, którą dorosłość dopadła nieco zbyt szybko, szukający celu i miejsca w życiu doktor Copeland, właściciel kawiarni-filozof Biff Branon, zapijaczony rewolucjonista Jake Blount – wszycy oni znajdują w milczącym Singerze powiernika marzeń, lęków i tajemnic. Singer czyta z ruchu warg, sam zaś komunikuje się bardzo oszczędnie, nigdy nie przerywa; jest wymarzonym słuchaczem. Nikt nie zauważa, że pod maską spokojnego uśmiechu rozgrywa się wewnętrzny dramat.

„Serce to samotny myśliwy” jest przede wszystkim uniwersalną opowieścią o wielkiej samotności. Samotni są mieszkańcy miasteczka, którzy nie mają z kim podzielić się swoimi troskami. Bezgranicznie samotny jest John Singer, w gruncie rzeczy nie rozumiejący problemów, z którymi ludzie się do niego zwracają. Chcąc niechcąc, pada ofiarą tytułowych serc rozpaczliwie walczących o atencję.

Niemal osiem dekad po premierze powieść pozostaje boleśnie aktualna. Dziś, gdy technologia uczyniła komunikację z innymi ludźmi prostą jak nigdy, jesteśmy samotni coraz bardziej. Wypisujemy swoje żale na facebooku – świadomi, że w gruncie rzeczy mało kogo obchodzą. Płacimy grube pieniądze terapeutom, aby udawali, że interesują ich nasze dramaty. Gdyby los postawił na naszej drodze Singera, wykorzystalibyśmy go bez mrugnięcia okiem.

Powieść porusza też wątki niesprawiedliwości społecznej i rasizmu – problemów typowych dla tamtych czasów na południu USA. Doktor Copeland dostrzega, że Singer różnił się naprawdę od innych białych. Był człowiekiem mądrym i pojmował prawdziwy sens życia inaczej, niż oni go pojmowali. Podziały między ludźmi są głębokie i trwałe, potęgują tylko alienację jednostek. To również nie zmieniło się i zapewne nigdy nie zmieni.

Narracja płynie nieśpiesznie, poszczególne wątki wiążą się bardzo luźno. Język jest prosty, ale dojrzały. Aż trudno uwierzyć, że McCullers napisała tę powieść, mając zaledwie 21 lat. Nawet jeśli forma nieco się już zestarzała, a postacie mogą się wydać ciut za bardzo uproszczone – warto sięgnąć po „Serce…”. Nie w tramwaju, tylko spokojnie, wieczorem, w wygodnym fotelu. Opis wydawcy nie kłamie: to naprawdę jedna z najważniejszych pozycji amerykańskiej prozy XX wieku.

Autor

Piotr Rogoża
Piotr Rogoża
Rocznik 1987. Prawie ukończył kulturoznawstwo. Autor trzech książek i szeregu opowiadań, scenarzysta gier komputerowych, tłumacz angielskiego, copywriter. Członek „Writers Guild of America.
Artykuły autora