„Rzeczy utracone”, czyli książka, która była blogiem

26.06.2017

Żyjemy w dziwnych czasach, gdy najwyższe nakłady osiągają książki blogerów, zaś najlepsze blogi piszą pisarze. Łukasz Orbitowski, autor znany i ceniony, postanowił sprytnie wykorzystać tę sytuację. „Rzeczy utracone. Notatki człowieka posttowarzyskiego” to nic innego, jak wybór wpisów z jego bloga. Wyjaśnijmy od razu: zarzut o cyniczny skok na kasę nie ma racji bytu. Czytelnik dostaje naprawdę dobrą lekturę.

Orbitowski nie jest pierwszym polskim pisarzem, który zdecydował się na publikację zapisów z bloga w formie książki – poprzedził go choćby Szczepan Twardoch ze swoim zbiorem „Wieloryby i ćmy”. Wówczas wzbudziło to pewne kontrowersje – że jak to, wpisy z bloga, czy to wypada pisarzowi…? Krytyczne głosy wydawały mi się przesadzone. Publikowanie przez pisarzy prywatnych dzienników to przecież zjawisko stare jak sama literatura, po prostu blog stał się naturalnym środowiskiem dla diarystyki. Wkrótce pewnie będziemy dostawać ładnie oprawione zbiory facebookowych postów z profili pisarzy – szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko dopóty, dopóki będzie w nich literacka jakość. Daj Boże, żeby w tak dużym stężeniu, jak w „Rzeczach utraconych”.

Na książkę złożyły się notatki stworzone przez Orbitowskiego na przestrzeni ostatniej dekady. Celowo nie zostały ułożone w kolejności chronologicznej, co początkowo może sprawiać wrażenie chaosu i przypadkowości. W miarę lektury zaczynamy dostrzegać, że te pozornie bezładnie rozrzucone migawki tworzą większą kompozycję, pewne motywy powracają niczym refren. Wpisy przyjmują rozmaite formy – dialogów, krótkich opowiadań, miniaturowych esejów – i dotykają przeróżnych tematów. Czasem błahych i przyziemnych, kiedy indziej wręcz ostatecznych. Raz poważnych i melancholijnych, raz ironicznych, nierzadko po prostu bardzo zabawnych. Proste anegdoty z siłowni urastają do rangi ważnych metafor. Odpowiedzi na egzystencjalne pytania nasuwają się same, jakby mimochodem, pomiędzy wspominkami ulubionych metalowych albumów i relacjami z licznych podróży.

O tym, że Orbitowski jest dobrym pisarzem, wie każdy, kto przeczytał „Inną duszę” czy „Szczęśliwą ziemię”. Lektura „Rzeczy utraconych” utwierdza w tym przekonaniu. Być może talent każdego pisarza realizuje się najmocniej na marginesach jego twórczości, gdy pisze sam dla siebie – w notatkach, dziennikach… postach na bloga? A może to po prostu dar Orbitowskiego, który bez wysiłku przetwarza na dobrą literaturę swoje obserwacje i refleksje? Wiele wpisów to prawdziwe perełki, których nie powstydziłby się mistrz takiej małej formy, Janusz Głowacki. Naprawdę warto sięgnąć po „Rzeczy utracone”. Wbrew tytułowi – ich lektura może tylko wzbogacić. 

Łukasz Orbitowski, „Rzeczy utracone. Notatki człowieka posttowarzyskiego”, wydawnictwo Zwierciadło 2017

Autor

Czytam wszędzie
Czytam wszędzie
Czytam wszędzie, czyli redakcja pasjonatów, którzy czytają książki zawsze i wszędzie, a potem dzielą się wrażeniami na blogu. Uwielbiają listy, zestawienia i rankingi…
Artykuły autora