STRAŻAK, JOE HILL

25.05.2017
Joe Hill Strażak

 Nigdy nie ciągnęło mnie do powieści Stephena Kinga i w efekcie przeczytałem ich bardzo niewiele. Przyznając się do tego wywoływałem nierzadko sporą konsternację wśród znajomych – z jakiegoś powodu ludzie nie chcą wierzyć, że można lubić literaturę popularną i nie zaczytywać się Kingiem. A jednak. Ma to nieoczekiwane dobre strony: mogę na przykład czytać twórczość Joe Hilla, syna mistrza horrorów, bez uprzedzeń i nadmiernych oczekiwań.

Jak na ironię, do słynnego ojca porównuje się sam Joe Hill, przedstawiając „Strażaka” jako odpowiedź na legendarny „Bastion”. Tu również ludzkość zmaga się z upiorną, apokaliptyczną pandemią. Tym razem naszemu gatunkowi zagraża nie zmodyfikowany wirus grypy, a tajemniczy grzyb nazywany  „smoczą łuską”. Zainfekowani nim ludzie najdosłowniej stają w płomieniach. To wizja sugestywna i cholernie nieprzyjemna. Pamiętam, jak pod koniec lat dziewięćdziesiątych przeraził mnie artykuł o spontanicznych samozapłonach, przeczytany w jakimś magazynie o zjawiskach paranormalnych. Miałem ze dwanaście lat, nie mogłem pozbyć się sprzed oczu zdjęć spopielonych ludzkich zwłok, śniły mi się koszmary. Podczas lektury „Strażaka” powróciło echo tamtego lęku.

Po prawdzie, powieść nie jest horrorem, to raczej fantastyka bliska post-apo. Hill zaprasza nas do chwiejących się w posadach Stanów Zjednoczonych, gdzie samozwańcze Szwadrony Kremacyjne dosłownie polują na nosicieli „smoczej łuski”, nazywanych pieszczotliwie „palnikami”. Nie wiadomo, co jest straszniejsze – choroba czy okrucieństwo oszalałych Amerykanów. Zarażeni usiłują zachować choćby pozory normalnego życia w enklawie, do której trafia główna bohaterka, pielęgniarka Harper. Okazuje się też, że niektórzy, jak choćby tytułowy Strażak, nauczyli się kontrolować chorobę i wykorzystywać jej spektakularne objawy dla swoich celów.

Akcja powieści toczy się wartko i autentycznie wciąga. Bohaterowie są wiarygodni, a tło obyczajowe ciekawe i bogate. Joe Hill to bardzo zdolny rzemieślnik, potrafiący nie tylko wymyślić ciekawą fabułę, ale też sprawnie i z wyczuciem ją opowiedzieć. „Strażak” nie rości pretensji do miana wielkiej literatury, ale w swojej kategorii, czyli jako powieść rozrywkowa, jest naprawdę znakomity. Osiemset stron znika nie wiadomo kiedy. Na długi wiosenny weekend – lektura jak znalazł.

Joe Hill, „Strażak”, Wydawnictwo Albatros 2017

Autor

Piotr Rogoża
Piotr Rogoża
Rocznik 1987. Prawie ukończył kulturoznawstwo. Autor trzech książek i szeregu opowiadań, scenarzysta gier komputerowych, tłumacz angielskiego, copywriter. Członek „Writers Guild of America.
Artykuły autora