Dlaczego czasem lepiej najpierw przeczytać książkę, a dopiero potem obejrzeć film?

13.12.2015

Na czytelniczych forach internetowych duże emocje wzbudzają dyskusje jaką strategię obrać: najpierw przeczytać książkę i później obejrzeć film, czy odwrotnie?

Większość osób, które obejrzały filmową wersję swojej ulubionej książki twierdzą, że książka jest lepsza. Dzieje się tak dlatego, że czytając tworzymy w wyobraźni obraz każdej opisanej rzeczy, jakby własną wersję filmową, dostosowaną idealnie do siebie. W takiej sytuacji nie ma znaczenia jak doskonały jest film, ponieważ nigdy nie spełni on naszych oczekiwań.

Filmy z natury są formami bardziej ograniczonymi niż książki. Są jedynie pewnymi wycinkami fabuły i charakterów. Film to 2,5 godzinna wersja, która musi spełnić oczekiwania zarówno widzów, którzy przeczytali książkę, jak i tych, którzy poznają historię z filmu. To często powoduje, że żadna ze stron nie wychodzi z kina usatysfakcjonowana.

Za tym by najpierw przeczytać książkę przemawia fakt, że zawsze lepiej jest zapoznać się z historią oryginalną, taką jaką pierwotnie wymyślił pisarz. Gdy czytasz książkę jedynym ograniczeniem jest Twoja wyobraźnia. Gdy oglądasz film doświadczasz historii, która została zmieniona, dostosowana do ograniczeń filmowych przez scenarzystę i reżysera. Film i książka to dwie zupełnie różne formy sztuki, które wywołują w czytelniku i widzu zupełnie inne wrażenia. Film to nowa kreacja, historia opowiadana z perspektywy wizji i dźwięku. Niemały wpływ na nasz odbiór ma także obsada, sposób odegrania ról i interpretacja charakterów, która nie zawsze jest zgodna z opisem w książce. Zdarzają się przecież filmy, które są całkowicie inne niż książka, np. film „Firma” Sydney’a Pollack’a, który powstał na kanwie książki John’a Grisham’a.

Istotną wadą oglądania filmów przed przeczytaniem książki jest to, że czytelnik nie tworzy własnych wizji zgodnych z opisem, a wykorzystuje te zobaczone w filmie. To zuboża odbiór książki, zniewala wizję czytelnika, który nie może w pełni cieszyć się fabułą i tworzonym w książce klimatem. Dużo więcej satysfakcji daje stworzenie własnej wizji świata przedstawionego w książce. Książka będzie zawsze bogatsza, jej fabuła pełniejsza i lepiej zaprojektowana, a charakterystyka miejsc i bohaterów szczegółowsza.

Przykładem książki, bardzo trudnej do adaptacji, okazało się „Pachnidło” Patrick’a Süskind’a. Jest to książka, w której wrażenia zmysłowe zostały opisane niezwykle sugestywnie, co jest nie do oddania w filmie. Oczywiście są też przykłady, które pokazują, że film może odnieść większy sukces niż książka. Taka opinia dotyczy „Łowcy Androidów” w reżyserii Ridley’a Scott’a, filmu opartego na motywach powieści „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?” Philip’a K. Dick’a.

Jednym z większych sukcesów ostatnich lat była adaptacja kultowej powieści J. R. R. Tolkiena „Władca pierścieni” w reżyserii Peter’a Jackson’a. Było to niezwykle ryzykowne przedsięwzięcie, ze względu na miliony fanów pisarza, którzy byli przywiązani do jego bardzo szczegółowych opisów. Film okazał się jednakże ogromnym sukcesem. W przypadku „Kodu Leonarda Da Vinci” było wręcz odwrotnie. Bestsellerowej książki Dan’a Brown”a nie udało się z powodzeniem przedstawić w wersji filmowej.

Podsumowując, warto jest najpierw zapoznać się z oryginałem – książką, by w pełni przeżyć historię w niej opisaną. Ci którzy są ciekawi, mogą później skonfrontować stworzoną przez siebie wizję z wersją hollywoodzką.

 

 

Autor

Czytam wszędzie
Czytam wszędzie
Czytam wszędzie, czyli redakcja pasjonatów, którzy czytają książki zawsze i wszędzie, a potem dzielą się wrażeniami na blogu. Uwielbiają listy, zestawienia i rankingi…
Artykuły autora