Jeremy Clarkson, Co może pójść nie tak?

08.01.2016

Autor tej publikacji jest specem od samochodów. Dla piszącej te słowa – także postacią egzotyczną. Owszem, odróżniam sedana od minivana. Ale osiągi poszczególnych modeli czy budowa ich silnika nigdy nie mąciły mi snu.

W świecie Jeremy’ego Clarksona tego typu detale są wszystkim. Autor „Co może…” para się tematem od bez mała trzydziestu lat, zaś branża motoryzacyjna nie ma przed nim tajemnic. W przebiegu swojej kariery zawodowej z pracownika lokalnej telewizji stał się osobowością medialną o światowej sławie. Fanatycy czterech kółek na całej kuli ziemskiej uwielbiają jego autorski program „Top Gear.” Czy raczej – uwielbiali; produkcję kolejnych odcinków zawieszono po tym, jak stacja BBC podziękowała Clarksonowi za współpracę. Powodem był atak szału dziennikarza. Wywołany ponoć nie dość wykwintnym wyposażeniem bufetu na planie programu.

W chwili, gdy piszę te słowa wygląda jednak na to, że krewki prowadzący „Top Gear” ma się znakomicie. Programy telewizyjne i filmy to nie kres jego kreatywności; Clarkson od lat pisuje felietony dla czasopism motoryzacyjnych. A potem sprzedaje je jeszcze raz – w formie książkowej.

„Co może pójść nie tak?” to zbiór krótkich tekstów z lat 2011-2013. Zasadniczo traktują one o autach, które producenci udostępniali dziennikarzowi do recenzji. Ale autor nie na trzymaniu się tematu zbudował swoją markę. Przetyka specjalistyczne wywody tyloma dygresjami, że do sedna zdarza mu się dojść dopiero w ostatnich zdaniach. Clarkson ma swoje obsesje. Nim poznamy jego opinię odnośnie nowego modelu Forda – z całą pewnością dowiemy się, co sądzi o ekologach. („Przytulacze drzew” i „ludzie z jurt” to najłagodniejsze użyte przezeń określenia.) Uważa także, iż wszystkie koty „powinny zostać uśmiercone.”

Rzecz w tym, że tego faceta uwielbia się bądź nienawidzi. Wielbiciele motoryzacji i programu „Top Gear” mają go za przebojowego, niepokornego fachurę o ostrym języku. Pieszym, takim jak ja, pan Clarkson jawi się antypatycznym furiatem, nadziewanym uprzedzeniami niczym ciasto rodzynkami.

Faktem jest, iż pisze potoczyście, obrazowo, a niekiedy dowcipnie. Oto kilka przykładów:

„Karoseria BMW(…) przypomina skórę opinającą potężne muskuły.”

„Podszedłem do Freelandera z okrutnym uśmiechem oficera SS, któremu wpadły w ręce obcęgi, klucz do lochów – oraz świeżo zestrzelony brytyjski pilot.”

„Lambo to samochody, które mają (…) sprawiać, że podekscytowani mali chłopcy będą się łapali za intymne części ciała.”

„Mężczyźni powinni znać się na koparkach tak, jak znają się na swoich jądrach. Niestety ja się na nich nie znam.”

To osobowość autora sprzedaje te felietony. Kto kupiłby 700-stronicową książkę, by poczytać sobie o osiągach aut wyprodukowanych dobrych kilka lat temu? W motoryzacji już rok jest epoką.

Humor Jeremy’ego Clarksona jest niewyszukany. Bazuje na stereotypach oraz na koncepcji męskości, która w 2016 roku trąci już myszką. Ale za to potrafi rozjaśnić miłośnikowi samochodów koniec przykrego dnia. Moim zdaniem to idealna lektura tzw. tronowa, czyli książka, którą kładziemy na półeczce w ubikacji, by sięgnąć po nią w chwili zadumy.

Jeremy Clarkson,

Co może pójść nie tak?

Autor

Nina Wum
Nina Wum
Recenzuje książki dla wydawnictw, czasem tłumaczy. Kocha kulturę masową miłością namiętną i nierozsądną. Czyta, bloguje, słucha starego dobrego rocka, łupie w krwawe gry. Niekoniecznie w tej kolejności.
Artykuły autora