Na smutek – czekolada. Audrey w domu, Luca Dotti

17.03.2016

Audrey Hepburn podziwiała koleżanki po fachu za to, że potrafiły imprezować całą noc, a następnego dnia, po nałożeniu makijażu, ruszały do pracy jak gdyby nigdy nic. Podziwiała – bo sama żyła zupełnie inaczej.

ROUSTON, CZYLI HEPBURN

Hepburn porządku i dyscypliny nauczyła się w dzieciństwie. Snuła wtedy plany o zostaniu mistrzynią w balecie. Wstawała skoro świt, trzymała się ściśle wyznaczonego planu zajęć i diety. Zdawała sobie sprawę, że aby osiągnąć sukces w życiu, trzeba wielu wyrzeczeń.

Niestety na przeszkodzie stanęła druga wojna światowa. Dziewczyna prędko musiała zweryfikować zamiary.

A jednak upór i pracowitość się przydały.

Kilka lat później Audrey Hepburn została gwiazdą ekranu. Za rolę księżniczki Anny w filmie Williama Wylera „Rzymskie wakacje” otrzymała Oscara. Potem była nominowana jeszcze do tej nagrody czterokrotnie.

Audrey_zdjecie2

Kochała ją krytyka, podziwiali widzowie. Zapadła w pamięć zwłaszcza w roli Holly Golightly w „Śniadaniu u Tiffany’ego” według Trumana Capote’ego. Niezależną, płynącą z życiem, nie potrafiącą się przywiązać nigdzie i do nikogo bohaterkę utożsamiano z aktorką.

Tymczasem prawda o charakterze i życiu Audrey Kathleen Ruston, bo tak faktycznie nazywa się Hepburn, jest inna.

ZAMIAST ZWIERZEŃ

Odsłania ją w dużej mierze książka „Audrey w domu” Luca Dotti, syna aktorki. Nie jest to klasyczna biografia, nie są to nawet wspomnienia. To raczej zbiór pamiątek – chronologicznie rozpisanych na rozdziały i okraszonych bogatym materiałem ilustracyjnym.

„To jest moja interpretacja historii, wspomnienie moich osobistych przeżyć związanych z matką i tego, co zrozumiałem po latach. Ona sama nie chciała pisać wspomnień – odrzuciła propozycję, którą złożył jej legendarny agent literacki Irving Paul 'Swiftly’ Lazar” – pisze Dotti.

Audrey_zdjecie1

Autor książki to syn z drugiego małżeństwa aktorki. Hepburn urodziła go w czasie, gdy postanowiła porzucić pracę i poświęcić się działalności na rzecz najbiedniejszych dzieci. Zależało jej na pomaganiu innym. Sama przez całe życie nosiła w pamięci ubóstwo i głód, które kiedyś zabrały jej marzenia.

Dotti część książki pisze kierując się obrazami i zdarzeniami z własnego życia, część natomiast odtwarza, sięgając do opowieści rodzinnych i posiłkując się cudzymi historiami (Luca stracił matkę w wieku 22 lat). W ten sposób portret Hepburn, choć nie jest wyczerpujący, stanowi spójną całość. Pokazuje skupioną na życiu rodzinnym i ceniącą luksus codzienności kobietę.

ROZMOWY PRZY ŚNIADANIU

Co jest największą wartością tej opowieści? Zwyczajność. Uchwycenie jej w przypadku gwiazdy formatu Hepburn to jakby wejście za kulisy, do, nomen omen, kuchni.

Opowieści o wydarzeniach z biografii Hepburn przeplatane są przepisami. Na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo sprytnie – jakby ktoś próbował nam pod szyldem opowieści o aktorce sprzedać książkę kucharską. Wystarczy jednak wczytać się uważniej i przekonamy się, że kuchenne notatki są tak naprawdę źródłem wiedzy o charakterze tytułowej bohaterki.

Audrey_zdjecie3

W ten sposób smakowita recepta na ciasto czekoladowe jest pretekstem do uwagi o tym, że „czekolada pomagała jej odegnać smutek”. Kiedy indziej śniadanie stanie się okazją do zwierzeń na temat bolesnych okoliczności rozstań z ojcem autora.

Niby mowa jest o daniach, ale tak naprawdę wszystko kręci się wokół określonych opowieści ludzkich. Tak to w tej książce działa.

FOTKA Z SARENKĄ

Podziwiam Lucę Dottiego za to, że zdecydował się na taką opowieść. Nie tylko dlatego, że Audrey Hepburn to wymagająca postać, a oczekiwania wielbicieli są w takich przypadkach bardzo duże.

Dotti zrobił coś więcej. Poświęcił książkę swojej matce, a to już nie lada wyzwanie. Musiał bowiem odłożyć na bok legendy krążące między ludźmi, a jednocześnie podzielić się częścią intymnego świata, który należał dotąd tylko do niego. Wymagało to z jednej strony ogromnego wyczucia, a z drugiej – uczciwości koniecznej do tego, by „Audrey w domu” była opowieścią autentyczną, bez cienia fałszu.

Chyba się udało. Książka bowiem pokazuje wiele twarzy tego samego człowieka w różnych etapach życia. Równocześnie język, jakim pisze o tym wszystkim Dotti, nie jest wydestylowany z emocji. Daje się tu odczuć szacunek i ogromną czułość.

„Audrey w domu”, wspaniale ilustrowana (doskonałe zdjęcia aktorki z sarenką w sklepie czy liczne fotosy z wakacji), to idealny prezent dla wszystkich wielbicieli odtwórczyni księżniczki Anny, a także, oczywiście, dla początkujących i średnio zaawansowanych kucharzy oraz tych, którzy wciąż szukają kulinarnych inspiracji.

Książka, jak to się mówi, palce lizać.

 

Luca Dotti,

Audrey w domu. Wspomnienia o mojej matce.

Autor

Marcin Wilk
Marcin Wilk
Marcin Wilk – dziennikarz, publicysta, kurator. Freelancer. Współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Znak“ oraz „Charaktery” i Instytutem Goethego w Krakowie. Współtwórca i przez wiele lat kurator pasma Przemysły Książki na Festiwalu Conrada. Autor m.in. biografii „Tyle słońca. Anna Jantar“ (2015), „Kwiatkowska. Żarty się skończyły” (2019) oraz reportażu historycznego „Pokój z widokiem. Lato 1939” (2019). Aktywny w mediach społecznościowych jako Wyliczanka, a także jako twórca cyklu na YT #rozmoWyliczanki oraz podcastu „U Wilka mowa”.
Artykuły autora