POLSCY AUTORZY, KTÓRYCH UWIELBIAMY

30.05.2019

Za co lubimy swoich ulubionych autorów? Za to, że się nie zmieniają. Za to, że wiemy, czego się po nich spodziewać. Za to, że trzymają się swojego literackiego stylu. Tacy są Szczepan Twardoch i Jakub Żulczyk. Znamy ich, czytamy i za każdym razem chcemy więcej.

Szczepan Twardoch „Jak nie zostałem poetą”

Co trzeba zrobić by zostać pisarzem? Najlepiej przeżyć upokorzenie podczas spotkania poetyckiego, nie otrzymać stypendium naukowego, a potem stracić pracę. W przypadku Szczepana Twardocha taka droga się sprawdziła.

Pewnego dnia, nastolatek w długich włosach i ciężkich butach, wchodzi do klubu gliwickich poetów. Staje pełen obaw, ale i nadziei, i czyta wiersz. Jaki jest tego efekt? Ponad 20 lat później wydaje książkę „Jak nie zostałem poetą”. To Szczepan Twardoch, jeden z najbardziej cenionych współczesnych pisarzy polskich. Zanim zadebiutował w tej roli, nie został też pracownikiem naukowym, ponieważ nie dostał stypendium doktoranckiego „Na szczęście (..). Studentów nie lubię i tak” mówi Twardoch. Dziennikarzem również nie, choć niewiele brakowało. Został za to pisarzem, którego znają wszyscy, nawet Ci, którzy go nie lubią i nie czytają.

„Jak nie zostałem poetą” to książka o Szczepanie Twardochu. Ale nie jest to tylko rozczulanie się nad sobą i upajanie własnym sukcesem. Znajdziesz tu trochę osobistych perypetii, trochę rodzinnych  opowieści. Codzienność przeplata się z historią, wątki osobiste ze społecznymi. Trochę serio, trochę z przymrużeniem oka. Sporo autorefleksji, mocno ironicznej, kpiącej i prowokującej, ale także zabawnej i humorystycznej, jak to u Twardocha.

„Oto portret kokieta – powiedział nauczyciel plastyki. – Oto ktoś, kto chce się wam podobać, kto chce się przede wszystkim podobać samemu sobie. Ktoś, kto chce, żebyście go uwielbiali, chociaż sam siebie nie uwielbia wcale.’ (..) Profesor Majda wszystko rozumiał, wszystko o mnie widział, już dwadzieścia parę lat temu.”

Jakub Żulczyk „Świątynia”

Zło powraca. Pod ziemią znów zaczyna się coś dziać. „To dopiero początek – powiedział Tytus, czując, jak w jego gardle rośnie kwaśna gul lęku, nieporównywalnego z niczym, co czuł do tej pory.”

„Świątynia” jest drugą częścią, po „Zmrojewie”, cyklu powieści, których bohaterami są Tytus Grójecki i Anka Waszczuk. Tym razem głośno zrobi się o wsi Płaszów Kozłowiecki, gdzie swoją „Świątynię” zakłada samozwańczy uzdrowiciel. Ciągną do niego pielgrzymki ludzi liczących na uzdrowienie. Tymczasem nieopodal kryje się stary dom, w którym dzieją się nadprzyrodzone zjawiska. Powoli staje się jasne, że nadchodzi katastrofa, której nie sposób powstrzymać. Do walki Dobra ze Złem staje chudy nastolatek, który walczyć potrafi jedynie w grach komputerowych.

Być może opis nie brzmi wyjątkowo innowacyjnie, a gracz komputerowy, który ma stawić czoła złu, nie jest bohaterem, którego wybralibyśmy na obrońcę świata. Jednak książką „Świątynia” to świetnie napisana powieść dla osób, które lubią się bać. Wyraziste postaci, stopniowe budowanie napięcia, którego Żulczyk uczył się najwyraźniej od Stephena Kinga, ciekawe, zaskakujące wątki to jej elementy kluczowe. Jeśli więc twórczość autora „Radia Armageddon” jest Ci bliska, tą lekturą również się nie zawiedziesz.

 

Wymienione książki kupisz w Inmedio, Relay, Discover Poland, The Warsaw Store i Virgin. Polecamy!

Szczepan Twardoch „Jak nie zostałem poetą”. Wydawnictwo Loterackie. Kraków 2019

Jakub Żulczyk „Świątynia”. Agora SA. Warszawa 2019

Autor

Czytam wszędzie
Czytam wszędzie
Czytam wszędzie, czyli redakcja pasjonatów, którzy czytają książki zawsze i wszędzie, a potem dzielą się wrażeniami na blogu. Uwielbiają listy, zestawienia i rankingi…
Artykuły autora