ŻYCIE TO NIE BAJKA – ROZWAŻANIA O UMIERANIU

17.01.2020

Jerzy Pilch to postać, którą zna niemal każdy. Nawet ten, który nigdy nie sięgnął po żadną z jego książek. Mamy nawet wrażenie, że takich co go znają, a nie czytali, jest nawet więcej 😉 Znacząco przyczyniły się do tego głośne adaptacje jego powieści – „Spis cudzołożnic” z 1994 roku oraz „Pod Mocnym Aniołem” z 2013. Jednak powiedzieć, że zna się Pilcha po obejrzeniu tych filmów, to tak, jakby nie powiedzieć nic. Bo Jerzy Pilch to nie tyle historie, które opowiada, a język i słowa, których używa.

Pilch to postać nietuzinkowa. Jego cięty język i doskonały zmysł obserwacji to mieszanka choć nieco wybuchowa, to z pewnością niezwykle intrygująca. Z mistrzowską precyzją komentuje otaczającą go rzeczywistość. Z jednej strony z ironią, z drugiej niezwykłą sympatią, pisze o niedoskonałościach tego świata oraz zamieszkujących go ludziach. „Powinienem pisać, ale tyle się dzieje, że tak czy tak nie nadążę z uchwyceniem istoty rzeczy. A jak nie nadążę z uchwyceniem istoty rzeczy, to przynajmniej się jej przyjrzę” pisze.

Tym razem próbuje uchwycić istotę odchodzenia, poczucia kresu. W powieści „Żółte światło” porusza bowiem temat życia i śmierci. Ale jak na Pilcha przystało, robi to w sposób ironiczny, acz niezwykle trafny. „Dawniejsi pionierzy wypraw na tamten świat mniej ostentacyjni byli”. Pilch ma tę wyjątkową zdolność, żeby o rzeczach trudnych, ostatecznych pisać lekko, a nawet zabawnie. Tak, jakby życia nie brał do końca na serio. Z drugiej strony o rzeczach wydawałoby się prostych, rozpisuje się na wiele stron, rozpatruje je z różnych punktów widzenia. „Teraz jest inaczej? Teraz Kizia Mizia nikt za żadne pieniądze zwierzęcia nie ochrzci? Doprawdy znaki zapytania zbyteczne.” Tak, z niemal z filozoficznym zacięciem, komentuje autor niezwykle ważną kwestię, jaką jest nadawanie imion psom i kotom.

Jak to zwykle u Pilcha bywa, sięga on po wątki autobiograficzne. Nie inaczej jest w „Żółtym świetle”. Wspomina związek z 40 lat od siebie młodszą kobietą czy trudną relację z ojcem. Jednak łączy to z historiami zupełnie fantastycznymi. Przekształca, przetwarza i eksperymentuje z własnym życiorysem oraz dotychczasową twórczością, aby stworzyć z tego zupełnie nową jakość. Kto zna autora, domyśli się, co jest faktem, co fikcją, a co wariacją na ich temat. Kto nie zna, temu też brak wiedzy przeszkadzać w odbiorze nie będzie. Bo powieść sama w sobie jest literaturą najwyższej próby.

Wymienioną książkę kupisz w Inmedio, Relay, Discover Poland, The Warsaw Store i Virgin. Polecamy!

Jerzy Pilch „Żółte światło”. Wielka Litera. Warszawa 2019.

Autor

Czytam wszędzie
Czytam wszędzie
Czytam wszędzie, czyli redakcja pasjonatów, którzy czytają książki zawsze i wszędzie, a potem dzielą się wrażeniami na blogu. Uwielbiają listy, zestawienia i rankingi…
Artykuły autora