SŁOWIAŃSKA LITERATURA FANTASY

03.03.2016

Przepis na klasyczną literaturę fantasy jest prosty. Weź dawne realia (zwykło się mówić o średniowiecznych, choć często bliżej im raczej do renesansowych), przypraw elementami nordyckiej mitologii, w powstałą masę wciśnij awanturniczą fabułę. Rozwałkuj na co najmniej trzy tomy. Voila! Polski czytelnik zasmakował w tego typu literaturze w latach ’90, gdy szeroką falą wdarła się na nasz rynek. Zupełnie, jak w burgerach z McDonalda – może i smakowały jak karton, ale były zachodnie. Gdy jednak pierwszy głód został nasycony, pojawiła się potrzeba nowych smaków. Na przykład –odwołujących się do rodzimych tradycji. Do słowiańszczyzny.

Wiedźmin podbił świat
Dziś, po ogromnym sukcesie serii gier komputerowych, stworzona przez Andrzeja Sapkowskiego postać Wiedźmina przynależy do globalnej popkultury. Białowłosy zabójca potworów zaczął jednak od podboju polskich serc – pierwsze opowiadanie z jego udziałem ukazało się w „Nowej Fantastyce” w grudniu 1986, powieściowy pięcioksiąg to lata ’90. Sapkowski z wyczuciem przyprawił wykreowany przez siebie świat fantasy elementami odwołującymi się do mitologii słowiańskich. Znamienne: to, co dla polskich czytelników miało swojsko-nostalgiczny posmak, zachodnim odbiorcom smakuje dziś świeżą egzotyką. Co istotne – słowiańskość to tylko dodatek do wiedźmińskiego uniwersum. Sam Sapkowski w głośnym eseju „Piróg, czyli nie ma złota w szarych górach” szydził z autorów bezkrytycznie inspirujących się słowiańskimi legendami.

Popłuczyny po wiedźminie
Sukces Sapkowskiego został oczywiście dostrzeżony przez innych autorów polskiej fantastyki, którzy zaczęli ochoczo wplatać w swoją twórczość wątki słowiańskie. Rafał A. Ziemkiewicz, dziś znany głównie jako prawicowy publicysta, wydał w roku 1990 zbiór opowiadań „Skarby stolinów” – raczej pokraczną próbę przebrania w slowiańskie szaty twórczości Tolkiena. Po rekwizyty rodem ze słowiańskiego folkloru sięgał też Konrad Lewandowski w serii o kotołaku – „Ksinie” i „Różanookiej”; utwory te doczekały się nawet wznowień i kontynuacji. W oczywisty sposób autorem „Sagi o Wiedźminie” inspirował się także Sławomir Mrugowski, tworząc „Strzygonię” – dziwaczne fantasy nawiązujące m.in. do „Balladyny”. Naśladowców Sapkowskiego było znacznie więcej, jednak nikt nie powtórzył jego sukcesu. Pozostały setki stronic kiepskiej literatury.

Nowa jakość
Słowiańszczyzną inspirować się można jednak na wiele sposobów. Już w XXI wieku pojawiły się rodzime utwory fantasy, które wcale nie zamierzały odcinać kuponów od sukcesu „Wiedźmina”, a ich autorzy bardzo sprawnie radzili sobie z piórem. Anna Brzezińska oczarowała czytelników serią „Opowieści z Wilżyńskiej Doliny” – literaturą nawiązującą do folkloru, zabawną, a przede wszystkim znakomicie napisaną. Wit Szostak, zanim zdobył szeroką popularność jako autor „Chochołów”, „Dumanowskiego” i nominowanej do Nike „Fugi”, stworzył cykl książek o Smoczogórach. Są to piękne baśnie, pełnymi garściami czerpiące z huculskich legend, bardzo dalekie od stereotypowego fantasy, bliższe raczej realizmowi magicznemu. W tych akurat górach, na przekór słowom Sapkowskiego, czytelnik może znaleźć czystej próby literackie złoto.

Słowiańszczyzna się nie poddaje
Rodzima fantastyka wciąż chętnie sięga po słowiańszczyznę. Elżbieta Cherezińska w cyklu powieści „Odrodzone królestwo” korzysta z konwencji fantasy, opisując walkę Władysława Łokietka o polski tron. Również w czasach piastowskich toczy się akcja „Słowa i miecza” Witolda Jabłońskiego, cyklu reklamowanego wręcz jako słowiańska „Gra o tron”. Czytelnicy najwyraźniej nie mają jeszcze dość.  Kto wie – może któremuś z autorów uda się wykreować światową markę na miarę Wiedźmina…?

Autor

Piotr Rogoża
Piotr Rogoża
Rocznik 1987. Prawie ukończył kulturoznawstwo. Autor trzech książek i szeregu opowiadań, scenarzysta gier komputerowych, tłumacz angielskiego, copywriter. Członek „Writers Guild of America.
Artykuły autora