Pan Michaelides zabiera czytelnika w daleką podróż po starożytnej Grecji, jeszcze dalszą niż w"Pacjentce".To wyjątkowa podróż, w czasie której czytelnik zmierzy się z twórczością Eurypidesa i
greckimi boginiami. Będzie to równiez podróż po mrocznych zakamarkach ludzkiego umysłu, głęboko
zakorzenionych urazach i czyhających demonach
przeszłości.
Arystoteles w swej "Poetyce" pisał, że „fabuła
dramatyczna musi posiadać jedno rozwiązanie, a
zmiana losu powinna w niej przebiegać ze szczęścia
w nieszczęście i to nie z powodu nikczemności, ale ze względu na jakieś wielkie zbłądzenie bohatera”.
Alex Michaelides stworzył taką właśnie fabułę.
Wyobraźcie sobie dwoje ludzi, których połączyła
wyjątkowa miłość, letni dom na greckiej wyspie
Naksos, błękit morza Egejskiego, schody w klifie prowadzące na plażę. Rzec by można idylla. W takich
okolicznościach przyrody Mariana i Sebastian
docierają do ruin świątyni Demeter i Persefony. Ona
modli się o dziecko, błaga boginie o nowe życie, a
chichot losu daruje jej śmierć…Sebastian ginie w odmętach morza.
Ten dzień zmienia życie Mariany już na zawsze. Życie zwalnia, rozrywa serce na strzępy, wycofuje w świat
wyobraźni, by tam w nieutulonym żalu wyświetlać bolesne wspomnienia. Ten świat, niewyobrażalnej rozpaczy, więzi bohaterkę w swych szponach na rok.
Całe 365 dni samotności. I choć Mariana jest
psychoterapeutką ludzkich dusz, to swojej uleczyć nie może. Pragnie tkwić w tym świecie, bo tylko tam doświadcza obecności ukochanego. Ale dzieje się inaczej. Wraca do świata żywych, bo fatum przygotowało dla niej kolejną niespodziankę. Spieszy
do Cambridge, by wesprzeć w trudnej sytuacji siostrzenicę. Angażuje się w śledztwo dotyczące zabójstw studentek. To śledztwo ma swoje konsekwencje. W powietrzu zaczyna krążyć "menis".Oplata swymi mackami bohaterów, wdziera
się w ich umysły. Powoduje niemy krzyk i w końcu wypluwa z potworną siłą skrywane dotąd emocje, pozwala dostrzec prawdę i przynosi wewnętrzne
oczyszczenie. Mariana spojrzy teraz na świat tak,
jakby się przebudziła. Ten świat stanie przed nią
zrzucając dotychczasowe zasłony. Ale czy przyjmie
ją w swoje objęcia? Czy pozwoli wybaczyć?
Jeśli jesteście gotowi na taką podróż, to zapraszam.