Maxa Czornyja najbardziej lubię w jego sensacyjno-kryminalno-thrillerowym wydaniu. Podoba mi się jednak, że autor wychodzi ze swojej strefy komfortu i próbuje swoich sił w nowych gatunkach. Najpierw książki dla dzieci, które zresztą też miałam przyjemność poznać, teraz „Niebezpieczna propozycja”, mieszanka romansu, thrillera i powieści obyczajowej. Podeszłam do tej publikacji z małą dozą niepokoju, ale i z wielką ciekawością.
Nie jest to na pewno moja ulubiona książka autora, ale nie było źle. Historia opowiedziana w powieści jest interesująca, jeśli się w nią odpowiednio zagłębić, lecz nieco chaotycznie podana. Ten zamęt bierze się stąd, że opowieść prowadzona jest naprzemiennie z perspektywy różnych bohaterów, a rozdziały są krótkie. Jest to dobry sposób na to, aby nadać opowieści dynamizmu i owszem, również tutaj się sprawdził. Jednak ciągłe zmiany perspektywy, a przy tym stylu, spowodowały fabularny bałagan. Książkę czyta się szybko i ze stale rosnącym zaciekawieniem. I nie jest tak lekka, na jaką początkowo może wyglądać. Do tego potrafi zaskoczyć.
Bohaterowie powieści to czwórka bardzo różnych osób, które połączy mroczna tajemnica i nieodwracalnie splecie ich losy. Stew to cicha myszka, zupełnie niepozorna stewardessa, którą nieoczekiwanie obdarza zainteresowaniem tajemniczy i bogaty Markiz. Pilot, który szykuje się na śmierć, odbywa swoje ostatnie podróże. Konstancja to kobieta wyzwolona. Uwielbia seks, kocha imprezować, jest bezwstydna i pewna siebie. Ma też niezwykły dar, potrafi wyczuć zapach zbliżającej się śmierci. W powieści nie brakuje też bohaterów drugoplanowych, równie dobrze scharakteryzowanych jak te z pierwszego planu. Ciekawe są przyjaciółki stewardessy, każda inna, każda w jakiś sposób wpływająca na życie Stew.
Książkę czytało mi się naprawdę dobrze. Zaskoczył mnie rozwój fabuły i to, jak się ta historia zakończyła. Nie brakuje tu nieoczekiwanych zwrotów akcji, intryg przyspieszających bicie serca, i tajemnic, które stopniowo odkrywamy z biegiem akcji. Jest też wątek paranormalny, którego tutaj się nie spodziewałam, i to mimo opisu, który dość wyraźnie na coś takiego wskazuje. Tak naprawdę mój jedyny zarzut dotyczy wulgaryzmów. O ile zazwyczaj nie mam z nimi w powieściach problemu, tutaj jest ich dla mnie zbyt dużo. Co tu dużo mówić, przerosły mnie i tyle.
„Niebezpieczna propozycja” to nie jest powieść, jakiej spodziewałabym po jednym z moich ulubionych autorów polskiego kryminału/thrillera, jednak nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Bawiłam się nie tak dobrze jak zawsze, ale nie uważam, aby był to stracony czas. I z chęcią sprawdzę, co jeszcze w tym nowym dla siebie gatunku autor wymyśli. A póki co polecam sprawdzić tę pozycję samemu, bo być może jest to książka idealna dla Was.