Najnowsza powieść znanej i lubianej przeze mnie autorki napisana została w duecie. Muszę przyznać, że z łatwością wychwyciłem to, co wyszło z pod pióra Tess. Żałuję, że wcześnie nie przeczytałem jedyną wydana na naszym rynku czytelniczym powieść G. Bravera „Tunel” Byłoby ciekawie zagłębić się w lekturę znając wcześniej choć odrobinę styl Bravera.
Romans kryminalny w wykonaniu Tess nie jest niczym nowym u tej autorki, jednak tutaj mamy wyraźnie zarysowaną warstwę psychologiczną bohaterów. Podoba mi właśnie taka narracja przedstawiona z ich perspektywy, łatwiej mi wtedy wczuć się rolę bohaterów. Poznać ich problemy widziane ich oczami, myślami. Wczuć się w daną sytuację w jakiej się znaleźli. To takie poznawanie ludzi, odkrywanie ich tajemnic, sekretów.
„Studentka” to opowieść o dziewczynie, która nie umiała znaleźć swoje miejsce w otaczającym ją świecie, to opowieść o miłości zakazanej, o zdradzie i jej konsekwencjach.
Z prawdziwą perfekcją dwutorowo prowadzona jest fabuła w rozdziałach noszących tytułach „Przedtem” i „Potem”. Krótko mówiąc przedstawione są tutaj wydarzenia przed tragedią i po niej. Czy to możliwe, że zdolna dwudziestodwuletnia studentka popełnia samobójstwo z powodu nieszczęśliwej miłości? Jeśli tak, to dlaczego zajmujący się sprawą nie mogą odnaleźć telefonu samobójczyni? Detektyw Frankie, która zajmuje się tą sprawą myśli o swoich bliźniaczkach, które są w wieku nieżyjącej dziewczyny. Trzy dekady stażu w bostońskiej policji nauczyło ją, ze nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. Podoba mi się to wspólne odkrywanie prawdy z policjantką, choć autorzy zadbali o to, że byłem o krok przed śledczymi, wiem więcej od nich. Wiem też, że wielu z nas mężczyzn mogłoby wdać się w ten głupi romans i pewnie dlatego tak prawdopodobnie brzmi ta opowieść pełna bólu i cierpienia.
Koniecznie muszę wspomnieć, że ta książka nie ma słabych stron, nie ma tu zbędnych niepotrzebnych opisów. Wplątanie w opowieść XII w. kochanków spod nieszczęśliwej gwiazdy tylko podsycało mój apetyt na więcej.
Warto sięgnąć po tę miłosną historię, by przekonać się jak niewiele trzeba aby zaprzepaścić to wszystko, na co tak usilnie pracowaliśmy przez wiele lat. Jak łatwo zniszczyć siebie i swoją rodzinę. W ostatecznym rozrachunku przyjdzie nam ponieść konsekwencje swoich czynów, bo życie nie zawsze daje nam drugą szansę. Czasami trzeba się zwyczajnie cieszyć tym, co się ma.