ZANIM SIĘ POJAWIŁEŚ, JOJO MOYES


Piękna, wpatrzona w siebie i szczęśliwa para na okładce. To ujęcie z właśnie wchodzącego do kin filmu. Mogłoby to zapowiadać ckliwy, a nawet banalny romans. Niech was to nie zmyli, ta historia rozerwie wasze serca na kawałeczki.
Lou Clark z dnia na dzień wpada w ogromne kłopoty. Traci pracę, a jednocześnie ma utrzymywać swoją rodzinę: rodziców, dziadka i siostrę z dzieckiem. Przyjęcie opieki nad bogatym bankierem Will’em, którego potrącił motocykl i odebrał mu jakiekolwiek chęci do życia wydaje się nieuniknione.
Chociaż w trakcie pisania tego tekstu jestem już kilka dni po lekturze to i tak nie mogę się otrząsnąć, a wszystkie emocje są jeszcze bardzo świeże. Ta książka z pewnością nie jest klasycznym romansem. To wielowymiarowa historia, która ma za zadanie zwrócić naszą uwagę na pewne sprawy. W prosty, a jednocześnie niezwykle wrażliwy sposób opowiada o ułomności i niepełnosprawności. Każe odpowiedzieć sobie na pytanie co ja zrobiłbym na miejscu każdego z bohaterów. Zmusza do refleksji nad sprawą prawa do godnego życia i takiej samej śmierci. Czy człowiek niepełnosprawny fizycznie, a jednak w pełni sił umysłowych może tutaj sam decydować?
Historia została przedstawiona z punktu widzenia wielu osób. Każdy z nich jest tak samo zaangażowany i wszystkim jest niezwykle ciężko. To pozwala na głębsze przeżycie tej historii i zobaczenie jej z wielu perspektyw.
Bardzo polubiłam główną bohaterkę – Lou Clark. Zmienia się w trakcie trwania opowieści, dojrzewa. Zaczyna dostrzegać piękno otaczającego nas świata i fakt, że czasami musimy zrobić coś tylko i wyłącznie dla siebie. Will to na początku niezwykle denerwująca postać. Jest arogancki, odpycha od siebie najbliższych. Chyba jednak na jego miejscu większość ludzi zachowywałaby się podobnie.
Podsumowując, to historia kobiety i mężczyzny z zupełnie innymi problemami, których połączył zwykły przypadek. Napisana z niezwykłą prostotą, delikatnością i wrażliwością. Zmuszająca do refleksji, a jednocześnie wywołująca mnóstwo gorzkich łez.