5 KSIĄŻKOWYCH KNAJP, W KTÓRYCH CHĘTNIE BYM SIĘ NAPIŁ


Nie wiadomo kiedy nastał listopad, a wraz z nim długie, ponure wieczory, które najchętniej przesiedziałoby się w knajpie. Ale ponieważ bywa tam zbyt ciemno, żeby spokojnie poczytać, zostajemy w domu. Na pocieszenie – zawsze możemy o knajpach poczytać. Oto subiektywny przegląd 5 książkowych knajp, które chętnie bym odwiedził.
Pod Zielonym Smokiem
Karczma opisana przez Tolkiena w „Hobbicie” i „Władcy pierścieni”. Znajduje się w Shire, w miejscowości Nad Wodą. Słynie ze znakomitego piwa. Można niestety przypuszczać, że ludziom nie byłoby tam przesadnie wygodnie, wszak trzon klienteli stanowili hobbici oraz krasnoludy. Właśnie w tym zacnym lokalu Bilbo Baggins oficjalnie dołączył do krasnoludzkiej wyprawy w „Hobbicie”. Niestety zawierucha wojny o pierścień, która przetoczyła się nad Śródziemiem, nie oszczędziła „Pod Zielonym Smokiem” – wracając z Mordordu, hobbici zastali karczmę nieczynną i zdewastowaną.
Gospoda Pod Świńskim Łbem
To z kolei pub pojawiający się na kartach powieści o Harrym Potterze. J. K. Rowling umiejscowiła go w miejscowości Hogsmeade. Mówiąc wprost, jest to raczej szemrana speluna, odwiedzana przez najdziwniejsze indywidua – w tym przez młodych czarodziejów z Hogwartu, chętnie relaksujących się przy kuflu (bezalkoholowego) kremowego piwa. Traf chciał, że to właśnie w Gospodzie Pod Świńskim Łbem Sybilla Trelawney wypowiedziała przepowiednię, według której na świat przyjdzie chłopiec obdarzony mocą pokonania Lorda Voldemorta. Co było dalej, wszyscy wiedzą.
Chatsubo
Azyl dla hakerów i różnej maści przestępców w „Neuromancerze” Williama Gibsona. Tokijski bar, w którym rozpoczyna się akcja kultowej powieści – śmiało można więc powiedzieć, że to w Chatsubo zaczął się cyberpunk. Można się tam napić piwa, dobić szemranych interesów albo po prostu dyskretnie popodziwiać niezwykłą klientelę i pogadać ze stojącym za barem Ratzem, legendarnie silnym skurczybykiem z metalowymi zębami.
Bar Mleczny Krowa vel Mleczarnia Corova Bar
Lokal, w którym poznajemy głównych bohaterów „Mechanicznej pomarańczy” Anthony’ego Burgessa. Przyznaję: w tym przypadku zastanowiłbym się dwa razy, czy aby na pewno warto wejść do środka. W Barze Mlecznym Krowa (Mleczarni Corova Bar w tzw. wersji A polskiego przekładu powieści) młodzi zwyrodnialcy popijają zaprawione narkotykami mleko i zbierają siły przed aktami bezsensownej przemocy i wandalizmu. Jest mrocznie i groteskowo, a nad wszystkim unosi się zdeformowany duch brytyjskich lat ’60.
Farolito
Bar sportretowany przez Malcolma Lowry’ego w pięknej powieści „Pod wulkanem”. Główny bohater, Firmin Geoffrey nazywany Konsulem, spędza w nim swoje ostatnie dni na piciu mescalu i tequili oraz rozpamiętywaniu dawnej miłości. Na Farolito, jak i całe meksykańskie miasteczko Quahnahauc pada ponury cień tytułowego wulkanu Popocatepetl. Odległa Europa płonie już w ogniu drugiej wojny światowej, kobieta życia nie wróci, czuć już zimny oddech nieuchronnej śmierci. Nic, tylko się napić.