DOBRE NOWOŚCI Z POLSKIEJ PÓŁKI

06.07.2018

Odnoszę wrażenie, że – mimo zastrzeżeń z wielu stron – naprawdę dużo ciekawego dzieje się na rynku literatury polskiej AD 2018. Dowodów znaleźć można wiele. Tym razem skupię się na trzech książkach, których autorkami i autorem są kolejno: Dorota Masłowka, Natalia Fiedorczuk i Jakub Żulczyk.

Masłowska_Inni ludzie_m

RYTMY POLSKIE ALBO MASŁOWSKA

O tym, że Dorota Masłowska należy do czołówki polskich twórców – przekonywać nie ma potrzeby.

Fenomen jej pisarstwa wybuchł nagle i szybko, na początku XXI wieku, wraz z książką „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną”. Książka – podejmująca w zaskakujący dla wszystkich sposób nową tematykę – osiągnęła sukces tak komercyjny, jak i artystyczny. Potem przyszły tytuły kolejne, często wyróżniane prestiżowymi nagrodami, zawsze omawiane i dyskutowane, budzące emocje.

Nie inaczej stało się też z najnowszą jej książką, „Innymi ludźmi”. Kwadratowa płyta, przypominająca formatem (choć nie wielkością) kompakt, ma niestandardową i przykuwającą uwagę formę. A to przecież tylko początek. Jest bowiem też i treść.

„Inni ludzie” to opowieść o niejakim Kamilu, który kręci się po Warszawie jak niebożę, choć jest równocześnie człowiekiem, który usiłuje zarobić na siebie, przedyskutować swoją tożsamość, odnaleźć odpowiednie towarzystwo. Rozmaicie mu idzie. Gdy pojawia się zaś światełko nadziei, Kamil jest mocno sceptyczny. Trzeba zrozumieć go jednak. Od rzeczywistości prawdziwej, namacalnej, współczulnej być może dzieli go bowiem język – machina napędowa tego pisarstwa – błogosławieństwo i przekleństwo zarazem.

Język mianowicie w „Innych ludziach” to niesłychany remiks bełkotu codzienności telewizyjnej, korporacyjnej i ulicznej. Używam słowa z dziedziny raczej nie literackiej – „remiks” – ale też „Inni ludzie” są czymś co wychodzi mocno poza literaturę; w każdym razie muzyczne skojarzenia są tu jak najbardziej na miejscu.

Zresztą Masłowska, jak wynika nie tylko z tej książki, ma bardzo dobry słuch. Zasługuje więc na dobrych słuchaczy. I wdzięcznych czytelników.

ulga-w-iext52825834

WSTRZĄS PO ULDZE

O Natalii Fiedorczuk szeroko pojęty czytelniczy świat dowiedział się po wydaniu jej książki o arcyciekawym tytule „Jak pokochać centra handlowe”. Było to dosłownie kilka lat temu. Autorka zdobyła uznanie zarówno publiczności, jak i gremiów krytycznych. Dowodem  Paszport „Polityki” przyznany jej w roku 2016.

Tytuł najnowszej książki, tym razem mniej frapujący. „Ulga” odnosi się jednak do opowieści wielce niepokojącej.

Oto Karolina żyje w pozornie udanym małżeństwie. Prowadzi egzystencję spokojną, komfortową i uporządkowaną. Jednocześnie coś zakłóca jej spokój. Nuda? Frustracja? A może coś jeszcze?

Nie zdradzę wszystkiego tutaj, choć muszę nadmienić, że niektóre fragmenty nowej książki Fiedorczuk będą dla wielu czytelników i czytelniczek – wrażliwych i empatycznych – trudne do przejścia. Jednocześnie to, o czym pisze autorka, to sprawa niemal dla reportera. I piszę to bez ironii.

Co ciekawe, Fiedorczuk trochę to zadanie realizuje. Zbliża się do współczesnego człowieka, owładniętego z jednej strony konsumpcyjnymi potrzebami, pragnącego – z drugiej strony  – ciepła, dobrych relacji, udanego zwyczajnego życia. Okazuje się to niełatwym zadaniem. Konflikty, troski, zmartwienia z tym związane autorka zamyka w zdaniach, scenach, akapitach.

„Ulga” to proza, która nie pozostawia obojętnym. Drażnić będzie ona nasz spokój, wprawiać w ruch zastygłe myśli. Pobudzać do buntu, skłaniać do krytycznego przyjrzenia się samemu sobie i otoczeniu.

Ale to dobrze. To bardzo dobrze.

zrob-mi-jakas-krzywde-w-iext37928374

HAPPY END

Skoro przy prowokacjach jesteśmy…

Dwanaście lat temu w księgarniach pojawiła się książka o frapującym tytule „Zrób mi jakąś krzywdę”. Dobry tytuł, ciekawy autor. Wówczas debiutant, ale – widać już było – z ambicjami.

Wkrótce „Radio Armagedon”, „Instytut”, a zwłaszcza „Ślepnąć od świateł” i „Wzgórze psów” uczyniły z Jakuba Żulczyka jednego z najlepszych prozaików polskich, urodzonych w latach 80.

Sukces pisarza szedł w parze z sukcesem scenopisarskim. Żulczyk okazał się utalentowanym autorem scenariusza popularnego serialu „Belfer”.

Wydane właśnie teraz „Zrób mi jakąś krzywdę” jest więc wznowieniem debiutu Żulczyka.

I nagle okazuje się, że ta powieść przetrwała próbę czasu.

Oto Dawid i młodsza od niego o dziesięć lat Kasia wyruszają w Polskę. W drodze spotykają rozmaitych ludzi, czasem bardzo dziwnych. Całej tej fascynującej, choć momentami absurdalnej podróży towarzyszą sytuacje na tyle poważne, że skłaniają do zasadniczych refleksji. Czytelnik, obserwując perypetie bohaterów, musi odpowiedzieć sobie na podstawowe, czasem trudne pytania o wartość miłości czy przyjaźni. A także o to, czym jest dorosłość.

Tekst debiutanckiej powieści Żulczyka uwodzi. Nic dziwnego, że wydawca pisarza zdecydował się na wznowienie książki. Jak dowiaduję się, trwają też prace nad adaptacją filmową powieści. Zobaczyć tę historię na ekranie – to może być ciekawe doświadczenie.

Autor

Marcin Wilk
Marcin Wilk
Marcin Wilk – dziennikarz, publicysta, kurator. Freelancer. Współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Znak“ oraz „Charaktery” i Instytutem Goethego w Krakowie. Współtwórca i przez wiele lat kurator pasma Przemysły Książki na Festiwalu Conrada. Autor m.in. biografii „Tyle słońca. Anna Jantar“ (2015), „Kwiatkowska. Żarty się skończyły” (2019) oraz reportażu historycznego „Pokój z widokiem. Lato 1939” (2019). Aktywny w mediach społecznościowych jako Wyliczanka, a także jako twórca cyklu na YT #rozmoWyliczanki oraz podcastu „U Wilka mowa”.
Artykuły autora