GENIALNI. LWOWSKA SZKOŁA MATEMATYCZNA, MARIUSZ URBANEK


Jeżeli podobał wam się film „Piękny umysł” z 2001 roku, w którym Russell Crowe grał genialnego matematyka Johna Nasha, to powinniście przeczytać tę książkę. Okazuje się bowiem, że pod nosem, w przedwojennym polskim Lwowie, mieliśmy grupę wybitnych matematyków, którzy odcisnęli swoje piętno na matematycznym świecie.
„Genialni” to książka poświęcona czterem matematykom: Stefanowi Banachowi, Hugo Steinhausowi, Stanisławowi Ulamowi oraz Stanisławowi Mazurowi. Wszyscy oni byli przedstawicielami tzw. lwowskiej szkoły matematycznej, która w dwudziestoleciu międzywojennym znajdowała się w światowej czołówce matematycznego świata.
Można powiedzieć, że mamy do czynienia z poczwórną biografią wybitnych naukowców. Mariusz Urbanek, jej autor, opisuje ciekawe życie matematyków, które nie tylko wypełnione było pracą naukową, ale także zostało porwane przez wir historii w pierwszej połowie XX wieku.
Książka jest świetnie udokumentowana. Mariusz Urbanek wykorzystał w niej osobiste zapiski matematyków i fragmenty korespondencji. Dzięki temu książka wydaje się bardziej wiarygodna, a portret jej bohaterów bogatszy i bardziej intymny.
Liczne anegdoty i prywatne rozmowy, które przytaczane są w książce sprawiają, że lekturę o nudnych z pozoru profesorach czyta się lekko i bardzo szybko. „Genialni” to książka, która w jakiś sposób odczarowuje matematykę, która kojarzy nam się zwykle z nudnymi lekcjami w szkole i przykrym obowiązkiem pochylania się nad zadaniami, które niewiele mają wspólnego z naszym codziennym życiem. W książce Urbanka fascynuje nie tylko matematyka, ale sami matematycy.
Motyw, który szczególnie zaskakuje, dotyczy życiowej niezaradności niektórych bohaterów – paradoksalnie genialni matematycy, podziwiani przez swoje środowisko, czasem nie potrafili poradzić sobie z najprostszymi rzeczami. Ale tak już z geniuszami bywa.
„Genialni” to także książka, która świetnie portretuje życie w przedwojennym Lwowie – zwyczaje mieszkańców, codzienny rytm życia, popularne miejsca. W dużej części jest to także książka o samym mieście, na które dziś patrzymy z dużą nostalgią.
Ciekawym dodatkiem do tekstu są stare zdjęcia, dzięki którym jeszcze głębiej możemy się zanurzyć w ówczesnym świecie. Wydaje mi się, że mogłoby być ich jeszcze więcej, choć może wtedy z książki zrobiłby się album.
Nie sądziłem, że książka o matematyce i matematykach może być tak wciągająca i może dostarczyć tyle radości z czytania. Dlatego jeśli na lekcjach w szkole ze łzami w oczach podchodziliście do kolejnych zadań algebraicznych, to powinniście przeczytać tę książkę, żeby sobie królową nauk odczarować.