ZŁE PSY: W IMIĘ ZASAD

28.01.2016

Na wstępie muszę coś wyznać: opowieści o polskich gangsterach to moja gulity pleasure. Jestem zdeklarowanym fanem serialu „Pitbull”, za jednym zamachem przeczytałem „Polską mafię” Latkowskiego i generalnie tematyka ta jeszcze długo mnie nie znudzi. Prędzej czy później musiałem więc sięgnąć po „Złe psy: W imię zasad” Patryka Vegi. Nie zawiodłem się.

Vega znany jest oczywiście głównie jako reżyser filmowy i scenarzysta. To właśnie jemu zawdzięczamy kultowego „Pitbulla”. Ten serial to kopalnia znakomitych one-linerów, popis aktorski Andrzeja Grabowskiego i Marcina Dorocińskiego, a przy tym boleśnie realistyczny obrazek, z nie tak odległych czasów, gdy Warszawa była polem bitwy między zwalczającymi się gangami. Główny bohater, grany przez Dorocińskiego „Despero” wzorowany był na tragicznie zmarłym Sławomirze „Legendzie” Opali. To jemu Vega zadedykował książkę. Opala, tytułowy „zły pies”, stał się ucieleśnieniem cech polskich gliniarzy z przełomu wieków – „ostatnich romantyków” pracujących za marne grosze, nierozumianych, stawianych przed piekielnie trudnymi wyborami.

Książka składa się z wywiadów, przeprowadzonych przez Vegę z oficerami stojącymi za największymi sukcesami policji w ostatnich latach. Jego rozmówcy w większości pozostają anonimowi – tylko Opala wypowiada się pod własnym nazwiskiem – mam jednak dziwne przeczucie, że osoba z tego środowiska rozpoznałaby ich bez trudu. To charakterne, nietuzinkowe postacie. Trudno ocenić, ile w ich wypowiedziach kreacji, jak bardzo w swoich wspomnieniach zakrzywiają rzeczywistość – ale to przecież wcale nie jest przesadnie ważne. Czytelnik ma wrażenie, że słucha dobrych kumpli, którzy wieczorem, przy wódce, snują swoje opowieści.

Świat „psów” z warszawskiej policji jest mroczny i brutalny, na jasne barwy nie ma miejsca. Metody gliniarzy i bandytów z grupy mokotowskiej wcale się bardzo nie różnią. „Psy” świetnie wiedzą, jak zrobić bliźniemu krzywdę i ochoczo z tej wiedzy korzystają. Po czym rozpoznać, kto jest dobry, a kto zły? Chyba tylko po policyjnej odznace. Nie brakuje też groteski: historia wielokrotnych, nieudanych prób samobójczych jednej z postaci wywołuje ponury uśmiech, tym bardziej, że opowiedziana jest jako zabawna anegdota, dla rozluźnienia atmosfery. W tym świecie to prawdziwy promyk nadziei, gdy komuś udaje się przeżyć na przekór logice. Sławkowi Opali się nie udało.

„Złe psy: W imię zasad” polecam z serca. To mroczna gawęda, zabierająca czytelnika w miejsca niekoniecznie przyjemne. Dobrze, że są tacy, którzy udają się tam za nas – choć płacą im marnie i rzadko doczekują się wdzięczności. Naprawdę mocna rzecz.

Złe psy: W imię zasad,

Patryk Vega

Autor

Piotr Rogoża
Piotr Rogoża
Rocznik 1987. Prawie ukończył kulturoznawstwo. Autor trzech książek i szeregu opowiadań, scenarzysta gier komputerowych, tłumacz angielskiego, copywriter. Członek „Writers Guild of America.
Artykuły autora