PIOTR JAGIELSKI, LEGIA MISTRZÓW

05.06.2016
legia

Jak zwykle, gdy biało-czerwonym udaje się zakwalifikować na dużą imprezę, kraj ogarnia piłkarska gorączka. Wszyscy zastanawiamy się, czy podczas Euro 2016 Polsce uda się wyjść z grupy, kto zagra na lewej obronie i ile bramek strzeli Lewandowski. Tymczasem do międzynarodowych rozgrywek za chwilę przystąpią również polskie kluby. Zaraz minie dwadzieścia lat, odkąd nasza drużyna po raz ostatni zagrała w Lidze Mistrzów – był to Widzew Łódź w sezonie 1996/97. “Legia Mistrzów” Piotra Jagielskiego przenosi nas o rok wcześniej, do sezonu 1995/96. W elitarnym turnieju rywalizowała wówczas z sukcesami warszawska Legia.

Pamiętam te mecze jak przez mgłę. Dopiero zaczynałem interesować się piłką nożną i prawdę mówiąc większe wrażenie robiły na mnie wówczas przewrotki Kapitana Tsubasy. Lektura „Legii Mistrzów” to wehikuł czasu, magiczne okienko, przez które mogłem przyjrzeć się temu wycinkowi historii polskiego sportu, który znam głównie z fatalnej jakości filmów na YouTube. Spodziewam się, że dla wielu starszych kibiców, zwłaszcza sympatyków Legii, będzie to sentymentalna podróż w najpiękniejsze dla nich czasy.

Jagielski – z tych Jagielskich, to syn Wojciecha – chętnie oddaje głos bezpośrednim uczestnikom historycznych meczów. Piłkarze, którzy zdążyli dawno pokończyć kariery, nie tylko wspominają potyczki z Blackburn Rovers czy Panathinaikosem, ale też kreślą barwny obraz lat dziewięćdziesiątych w polskim sporcie. To czasy, w których młody obrońca Marek Jóźwiak musiał przebierać się w sąsiadującej z szatnią pralni, bo zdaniem zespołowej starszyzny nie zasługiwał jeszcze na miejsce pośród nich. Premie za zwycięstwa piłkarze odbierali w plastikowych torbach, a po treningach szli zalać pałę do legendarnego baru „Garaż”. Ciekawe, czy Robert Lewandowski zdołałby wejść na szczyt światowego futbolu, gdyby przyszło mu rozpoczynać karierę w tamtej siermiężnej epoce?

„Legię mistrzów” czyta się bardzo przyjemnie. Język bardzo przystępny, z książką poradzi sobie nawet piłkarski laik, nieobeznany z terminologią. Osią opowieści jest oczywiście pucharowa kampania Legii z sezonu 95/96, ale czytelnik ma też okazję dowiedzieć się sporo na temat funkcjonowania klubu, przygląda się patologiom drążącym ówczesny Związek Piłki Nożnej, dostaje też po prostu przyczynek do zadumy nad tym, jak rozwinęliśmy się cywilizacyjnie przez ostatnie dwie dekady. Polecam bez wahania, oczywiście zwłaszcza wszystkim kibicom, i to niezależnie od barw klubowych. Sam kibicuję Lechowi Poznań, czyli drużynie, którą z Legią łączą stosunki dalekie od zażyłych – uważam jednak, że warto odłożyć na bok animozje i poczytać o jednym z ostatnich sezonów, gdy polski klub naprawdę osiągnął coś w Europie. W tym roku wypada stulecie Legii – a nuż uda się nawiązać do owych dni chwały, które tak udanie przedstawia Piotr Jagielski?

Autor

Piotr Rogoża
Piotr Rogoża
Rocznik 1987. Prawie ukończył kulturoznawstwo. Autor trzech książek i szeregu opowiadań, scenarzysta gier komputerowych, tłumacz angielskiego, copywriter. Członek „Writers Guild of America.
Artykuły autora