KRÓL POWIEŚCI SCHODZI DO PIEKIEŁ – DAN BROWN

15.11.2016
Dan Brown

„Inferno” – kolejny z bestsellerów w kolekcji Dana Browna – ukazał się blisko trzy lata temu. Teraz czas na wznowienie. Pretekst jest niebagatelny: na ekrany kin wchodzi zaraz filmowa adaptacja książkowego hitu ostatnich lat.

FENOMEN

Pond 200 milionów sprzedanych egzemplarzy i ponad 50 języków, na które jego książki zostały przełożone budzą szacunek. Podobnie jak i ta cyfra: 40 tysięcy egzemplarzy sprzedawanych tygodniowo w samej Wielkiej Brytanii.

Tak, to on. Dan Brown, król bestsellerów.

Zanim jednak zaczął spektakularny marsz przez listy bestsellerów, Brown próbował sił między innymi jako muzyk. Dokonał nawet nagrań. Wyprodukowana własnym sumptem kaseta z piosenkami dla dzieci nie spotkała się z uznaniem szerokiej publiczności. Album z piosenkami „Happy Frogs” czy „Suzuki Elephants” sprzedał się zaledwie w liczbie kilkuset egzemplarzy.

Dla Browna było to stanowczo za mało.

Wszystko miało się zmienić podczas pewnych wakacji, na które niespełna 30-letni Brown zabrał ze sobą powieść Sidneya Sheldona (który – nawiasem mówiąc – sam ma bardzo ciekawą biografię: pierwsza powieść odrzucana przez wydawnictwa, potem najczęściej tłumaczony pisarz świata, a po drodze – zaliczone trzy małżeństwa). „Konspiracja sądnego dnia” tak zachwyciła Browna, że postanowił, iż sam zostanie autorem thrillerów.

Jak postanowił, tak zrobił.

TRUDNE POCZĄTKI

Początki pisarskiej kariery Browna nie należały do najłatwiejszych, choć już wtedy bardzo pomocna okazała się jego żona.

Blythe – której Brown dziękuje w książce „Inferno” zaraz na drugim miejscu, po swoim „przyjacielu i wydawcy” – pilnowała całego procesu promocyjnego związanego z wydaną w 1998 roku powieścią „Cyfrowa twierdza”. Notki prasowe, pojawianie się Browna w talk shows, wywiady i inne działania mające na celu zrobić szum wokół debiutu męża to właśnie jej zasługa.

Pierwsze trzy książki Browna – „Cyfrowa twierdza”, „Anioły i demony” oraz „Zwodniczy punkt” – cieszyły się stosunkowo niezłym, ale jednak dość umiarkowanym powodzeniem. Sprzedaż książek i funkcjonowanie Browna na rynku były już na tyle silne, że można było pracować nad następnymi projektami pisarskimi. Wciąż jednak brakowało jakiejś bomby, prawdziwego hitu, który dowodziłby potęgi autora.

PRZEPIS NA BESTSELLER

Ten strzał pojawił się wraz z „Kodem Leonarda da Vinci”, na punkcie którego czytelniczy świat dosłownie oszalał.

Powieść z Robertem Langdonem, profesorem historii z Harvarda, flagową postacią książek Browna, okazała się wydawniczym fajerwerkiem. Inspiracją dla autora były książki historyczne i – co ważniejsze – powieść odwoływała się w wielu miejscach do autentycznych zdarzeń i przedmiotów.

Nic dziwnego, że wokół „Kodu” w pewnym momencie wybuchła dyskusja, która wyszła daleko poza czytelnicze kręgi. Treścią, a raczej tym, co ona propagowała, zaczął się interesować kościół. Książka odważnie bowiem podważa wiele przyjętych jako pewniki twierdzeń. Dla niektórych było to za dużo.

Zasięg „Kodu” okazał się więc potężny, a sam Brown zdawał się odkryć złotą formułę bestselleru, o której pisali potem zachwyceni czytelnicy wymieniając, że to dobra powieść, dlatego że między innymi:

– jest tu seks w postaci towarzyszącej głównemu bohaterowi pięknej kobiety,

– są tu pewne tajemnicze symbole;

– całość natomiast jest napisana wartko, bez dłużyzn, we właściwym tempie, z ekscytującymi zmianami miejsca i czasu.

„PRAWDA” A POWIEŚĆ

Wszystko co najlepsze – mówiąc w największym skrócie – znaleźli czytelnicy także i w „Inferno” Browna.

Ulubiony przez czytelników specjalista od symboli, Robert Langdon, budzi się w zupełnie obcym miejscu. Wie tylko, że jest w szpitalu. Ale nie ma kompletnie pojęcia, jak tam się znalazł? I skąd ma TO coś, co przechowuje w swojej marynarce?

Sytuacja szybko się komplikuje. Ktoś wyraźnie czyha na życie Langdona. Bohater będzie musiał uciekać z młodą lekarką („seks w postaci pięknej kobiety”), by już po chwili opowieść rozkręciła się na dobre, czyli: pościg, ucieczki, zmiany akcji, a w tle będą nawiązania do kultury, historii, tradycji. Na przykład do Dantego i jego „Boskiej komedii”.

Sam autor niejako prowokacyjnie pisze – zanim w ogóle cokolwiek się rozpocznie – o tym, że „Wszystkie dzieła sztuki, teksty literackie i naukowe oraz wszelkie odniesienia historyczne zawarte w tej książce są prawdziwe” – przy czym słowo „prawdziwe” jest wyróżnione.

Bo Brown doskonale wie, co robi. Sprawdził już wcześniej, że miks inteligentnej zagadki, historycznej prowokacji oraz wartkiej akcji działa na miliony.

Dlaczego więc nie miałoby to zadziałać przy „Inferno”?

 

Teraz czas na „Inferno” w nowej okładce – tym razem filmowej. Pretekstem jest oczywiście ekranizacja w reżyserii Rona Howarda.

Czy Tom Hanks sprawdzi się jako Langdon i czy Felicity Jones będzie budzić tyle emocji jak Sienna Brooks w książce?

Tego jeszcze nie wiem. Ale jestem pewien, że fani Browna już odłożyli pieniądze na bilet do kina.

Autor

Marcin Wilk
Marcin Wilk
Marcin Wilk – dziennikarz, publicysta, kurator. Freelancer. Współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Znak“ oraz „Charaktery” i Instytutem Goethego w Krakowie. Współtwórca i przez wiele lat kurator pasma Przemysły Książki na Festiwalu Conrada. Autor m.in. biografii „Tyle słońca. Anna Jantar“ (2015), „Kwiatkowska. Żarty się skończyły” (2019) oraz reportażu historycznego „Pokój z widokiem. Lato 1939” (2019). Aktywny w mediach społecznościowych jako Wyliczanka, a także jako twórca cyklu na YT #rozmoWyliczanki oraz podcastu „U Wilka mowa”.
Artykuły autora