„Masa o życiu świadka koronnego” – kolejny odcinek mafijnego serialu

10.04.2017
Masa o życiu świadka koronnego

Tempo, w jakim Artur Górski i Jarosław „Masa” Sokołowski wypluwają kolejne tomy  opowieści o polskiej mafii, robi spore wrażenie. Niestety autorzy padają ofiarą własnego sukcesu – z tomu na tom tracą początkowy impet i chyba powoli kończą im się pomysły, formuła się wyczerpuje. Mnie również nie jest łatwo. Recenzując tom „Masa o życiu świadka koronnego” musiałbym powtórzyć sporą część zarzutów, które pojawiały się już w omówieniach poprzednich części. Spróbuję więc podejść do tematu inaczej.

3 powody, dla których warto sięgnąć po tom „Masa o życiu świadka koronnego”:

  1. To wciąż stary, dobry Masa. Urodzony gawędziarz, który zawsze ma w zanadrzu nową anegdotę, a raz na jakiś czas błyśnie kapitalną ripostą czy autentycznie zabawnym żartem. Czyta się go nie gorzej, niż trzy tomy temu.
  2. Autorzy poruszają tematykę, o której dotąd nie pisał właściwie nikt. W poprzednich odsłonach cyklu Masa opowiadał o rozmaitych aspektach życia w mafijnych strukturach w latach ’90. O tym, jak wygląda jego życie jako świadka koronnego, co najwyżej przebąkiwał. Teraz koncentruje się właśnie na życiu w koronie – opowiada o ukrywaniu się przed potencjalnymi zabójcami i współpracy z ochroniarzami. Zawsze to miła odmiana.
  3. Zaproszeni goście mają sporo ciekawego do powiedzenia. Rozmowy z prokuratorem Jerzym Mierzejewskim, który doprowadził Masę do przyjęcia korony, i policjantem Janem Fabiańczykiem, są po prostu interesujące. Już w poprzednim tomie, „Żołnierzach polskiej mafii”, gościnne rozmowy wnosiły do cyklu wiele dobrego – tendencja zostaje podtrzymana.

3 powody, dla których można śmiało odpuścić tom „Masa o życiu świadka koronnego”:

  1. Co za dużo, to niezdrowo. Spektakularna gangsterska kariera Masy trwała tak naprawdę niecałą dekadę i została chyba opisana na wszelkie możliwe sposoby. Najzwyczajniej zaczyna powoli brakować paliwa. Poprzedni tom był mimo wszystko nieco ciekawszy.
  2. Granice między prawdą a konfabulacją są tu wyjątkowo nieostre. Autorzy zasłaniają się troską o bezpieczeństwo Masy, muszą z wyczuciem rozcieńczać prawdę o życiu najsłynniejszego z polskich koronnych. To zrozumiałe, ale czytelnik mimo wszystko ma prawo czuć się nieco oszukany – o ile oczywiście jest na tyle naiwny, żeby jakiekolwiek opowieści Masy traktować zupełnie poważnie.
  3. Bywa lekko niesmacznie. Zwłaszcza wstęp, a nawet dwa – jeden autorstwa Górskiego i drugi pióra samego Masy – to lekko groteskowe stroszenie piór. Poszło o publikację Piotra Pytlakowskiego, który na łamach „Polityki” zarzucił Górskiemu finansowe machloje (konkretnie: płacenie współautorowi na czarno), a Sokołowskiego oskarżył o nadmierne brylowanie w mediach i zarabianie zbyt dużych pieniędzy. Forma, jaką przyjęła odpowiedź, wygląda średnio elegancko. W tle przewija się spór o to, kto odmalowuje w swoich książkach bardziej rzeczywisty obraz polskiej mafii. Panowie, serio?

Reasumując – oddani fani serii z pewnością mogą sięgać po „Życie świadka koronnego”. Nie będą zawiedzeni. Mniej oddani mogą śmiało odpuścić – poprzednie odsłony były jednak ciekawsze. A czytelnicy, dla których prawda jest dalece ważniejsza, niż opowieść, najlepiej niech w ogóle trzymają się z daleka.

 Artur Górski, Jarosław Sokołowski „Masa”, „Masa o kilerach polskiej mafii”, Prószyński i S-ka 2017

Autor

Piotr Rogoża
Piotr Rogoża
Rocznik 1987. Prawie ukończył kulturoznawstwo. Autor trzech książek i szeregu opowiadań, scenarzysta gier komputerowych, tłumacz angielskiego, copywriter. Członek „Writers Guild of America.
Artykuły autora