Przegląd: 5 najciekawszych reportaży jesieni


Jesień od lat jest okresem, w którym czytelnicy stają przed problemem klęski urodzaju. W księgarniach pojawia się tyle dobrych książek, że trudno się czasem zdecydować, co kupić. W tym roku też tak było.
Wydawnicza jesień już się skończyła, pora więc ją podsumować. Oto lista najlepszych reportaży, które pojawiły się w ostatnich trzech miesiącach.
„Wszystkie wojny Lary” Wojciech Jagielski
Niektórzy twierdzą, że „Wszystkie wojny Lary” to najlepsza książka Wojciecha Jegielskiego. To smutna, wzruszająca opowieść o matce, która stara się ocalić swoich synów przed wojną, ale los i zagmatwane ścieżki historii stawiają przed nią nowe wyzwania.
W historii Lary skupia się kilka bardzo ważnych problemów, przed jakimi stoi dziś Europa – trwające konsekwencje wojen w Iraku i Afganistanie, wojna w Syrii, radykalny islam i (jakże aktualna w kontekście fali uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki) kwestia asymilacji emigrantów.
„Białystok” Marcin Kącki
To jeden z najmocniejszych, o ile nie najmocniejszy, reportaż jesieni. Książka o mieście, które zapomniało o swojej historii. A jednocześnie opowieść o Polsce, której się wstydzimy, która nas uwiera. „Białystok” to zbiór reportaży, które dotyczą współczesnego antysemityzmu, rasizmu, homofobii.
Kącki pisze mocno, wręcz wali czytelnika prosto w oczy. Opowiada historie, w które czasem trudno uwierzyć. Warto sięgnąć po jego książkę.
„Wielki przypływ” Jarosław Mikołajewski
Jarosław Mikołajewski, autor „Wielkiego przypływu” jest nie tylko reporterem, ale przede wszystkim poetą. To czuć w jego reportażu o małej włoskiej wyspie Lampedusa. W tej książce każde słowo jest ważne, żaden wyraz nie jest przypadkowy.
„Wielki przypływ” to książka o życiu mieszkańców Lampedusy – słonecznej wyspy, która jest celem wypraw tysięcy uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu. To tu po raz pierwszy stykają się z Europą. Niestety, dla wielu dotarcie na wyspę okazuje się zbyt trudne. Utonięcia, śmierć z wycieńczenia – to niemal codzienność. „Wielki przypływ” jest więc także opowieścią o mieszkańcach, którzy żyją pod słońcem, ale w cieniu dramatów rozgrywających się u wybrzeża wyspy.
„Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość” Katarzyna Surmiak-Domańska
Polska dziennikarka pojechała do Stanów Zjednoczonych, żeby zbadać, jak wygląda codzienność członków Ku Klux Klanu – rasistowskiej organizacji, która powstała w XIX wieku. Powstała – jak się dowiadujemy z książki – dla żartu i dla zabawy.
Katarzyna Surmiak-Domańska napisała książkę o Ku Klux Klanie, a jednocześnie świetnie pokazała głęboki podział amerykańskiego społeczeństwa, który istnieje przynajmniej od wojny secesyjnej. To książka, która nie tylko pokazuje, jak dziś wygląda jedna z najbardziej znanych rasistowskich organizacji, ale również to, jak wyglądają dziś Stany Zjednoczone.
„Król kebabów” Marta Mazuś
Ta książka ukazała się w momencie, kiedy cała Europa zastanawiała się, co zrobić z wielką falą uchodźców z Bliskiego Wschodu, która ciągnęła na Stary Kontynent. Można powiedzieć, że to był idealny czas na premierę.
Marta Mazuś opisuje w swojej książce historie obcokrajowców, którzy od lat żyją w Polsce. Pisze o tym, jak zaczynała się ich przygoda z naszym krajem, jakie były jej początki. To bardzo pouczająca lektura. Dzięki niej widzimy imigrantów z bliska, a nie tylko w tłumie na ekranach telewizorów. Obraz, który rysuje młoda reporterka w swojej książce wydaje się być bliższy prawdy.