Libby Trent wiedzie spokojne życie rodzinne i spełnia się zawodowo. Pewnego dnia jedna wizyta pracownika Departamentu sprawiedliwości sprawia, że jej cały świat sypie się jak domek z kart. Kim jest jej ojciec? Danielem Weissem czy Hansem Brenerem? Jak ojciec, który ją wychował i był najczulszym człowiekiem na świecie mógł być nazistą? Jakie tajemnice jeszcze skrywa? Czy to wszystko okaże się prawdą i ojciec zostanie wysłany do Niemiec?
Od pewnego czasu nie sięgam po powieści opowiadające o II wojnie światowej, mam wrażenie, że rynek wydawniczy jest nimi przeładowany. Jednak tytuł „Mój ojciec nazista” mnie zaintrygował. Pomyślałam, że może to być coś innego niż dotychczas czytałam w tej tematyce. I tak też było.
Akcja powieści toczy się dwutorowo. W czasach współczesnych oraz opisuje losy Hansa Brenera w czasie II wojny światowej. Z czasem obie historie uzupełniają się, dzięki czemu poznajemy dokładnie losy tytułowego nazisty. Historia jest niesamowicie wciągająca, ciekawi główni bohaterowie. Przeżywamy razem z Libby jej wewnętrzne rozterki, dociekania, próby rozmowy z ojcem. Ciągle zastanawiałam się jak ja zachowałabym się na jej miejscu.
Losy toczące się w obozie zagłady w Sobiborze są okropne. Niby wszyscy wiemy co działo się w czasach II wojny światowej, ale jednak i tak zawsze przerażają. Czy można wytłumaczyć jakoś, usprawiedliwić Hansa Brenera? Czy miał jakieś wyjście? Chyba nie, gdyby się postawił prawdopodobnie straciłby siostrę albo życie. Albo to i to. Musiał siedzieć cicho i próbować przetrwać pracę tam. 70 lat pokutował za swoje decyzje i żył z wyrzutami sumienia. Swojej córce przekazał najlepsze co mógł.
Dodatkowy plus za pokazanie co się dzieje w mediach w takich przypadkach. Jak bardzo cienka jest granica „mowy nienawiści” i jak niewiele potrzeba by wywołać kolejną burzę. Liczne fakenewsy, artykuły.. Dorośli się w tym gubią, a jak łatwo jest nimi omamić dzieci. Wystarczy chwila nieuwagi.
Powieść „Mój ojciec nazista” jest zdecydowanie godna polecenia. Interesująca historia, dobrze napisana, spójne wątki. Nie jest miłą i lekką lekturą, jednak czasem warto przeczytać coś co nas przeora i skłoni do refleksji. A historia życia Hansa Brenera z pewnością pokazuje, że nic na świecie nie jest czarno białe.